tak zacząl się nowy dzień, zauważyliście? ;) i mam nadzieję, że będzie w miarę udanym, w szkole i potem w domku :))) Dal mnie już zaczol się dobrze, bo normalnie o tej porze jestem w szkole, ale już od kilku tyg. (chyba 3 tyg.) nie mamy dwóch pierwszych informatyk, nio i dzięki temu mogem się wyspać :)). Ale dziś wykorzystuje to na naukę, bo wczoraj nie mialam na to kompletnie czasu (czemu napiszę za chwilke), nio i teraz robię prasófke na WOS, potem czeka mnie zadanko z matmy, nio i jeszcze na sprawdzienik z fizyki czeba powtórzyć :))) Ale mimo wszystko jak widać tryskam dziś radością i optymizmem a to chyba dobry początek dnia :))
A wczoraj, a wczoraj bylo takie sobie. Zdązylam opisać tylko ranek (patrz poprzednia notka), i postanowilam to teraz dokończyć:
a więc jak już wcześniej pisalam w szkole odpisalam zadanie z historii i nawet szybko to ztrobilam, chociaż sporo tego bylo. Nio ale na angielskim (pierwszej mojej lekcji) okazalo się, że zapomnialam o zadaniu domowym, więc zglosilam np. :) Potem na lekcjach nie dzialo się nic ciekawego oprócz tego że na prawie kazdej lekcji po klasie szedl "czat kalsowy". Polega to na tym, na czym zwykly czat, tyle, że na kartce i dyskretnie chowany przed belframi. Nio serio fajna zabawa :)) i dobre lekarswo na nudy :)) A na przerwach robiliśmy sobie zdjątka moim aparatkiem :))). Już za tydzień 8.11 wybieram się na urodzinki do koleżanki z klasy, i są to bardzo skryte urodzinki, bo tylko nieliczni z klasy są na nie zaproszeni (ja, Aga, Bartek, Solo - zklasy i pare jeszcze innych osób z poza naszej klasy) Będzie fajnie, nocna imprezka (wow mama mnie w wieku 15 lat na to póscila ;)).
Nio a po poludniu, ehhh to byl ciężki dzień... Wrócialam ze szkoly, i przyjechala Monika (moja cicocia) z moją 5-cio miesięczną kuzynką. I troszke się nią zajęlam, to kochane dziecko. Tylko, że kiedy Monika zostawila mnie z nią, bo musiala jechać po Marjusza (jej męża) do pracy, i potem na zakupy (nie bylo ich chyba z póltorej godziny) to Liwia (moja kuzynka) strasznie plakala i to normalnie caly czas. Nawet kiedy mama ją przewinęla, nie chciala przetać. Balyśmy się, że coś jej jest... Kiedy Monika z Mariuszem wrócili, bylo już spokojnie, tylko nam glowy pekaly ;), ale to nic. Ona jest taka kochana, że jestem jej to wstanie wybaczyć :)). Potem poszlam do spowiedzi. I kiedy wracam z Kościola, zobaczylam w klatce Agi kolegów z klasy: Bartka, Michala i Roberta :)) Chwile z nim pogadalam, poszliśmy razem do Agi, bo oni coś z neta chcieli :)) Nio i posioedzielismy u niej chwilke (pól godzinki), a potem poszliśmy do domu. Koledzy odprowadzili mnie kawalek, a potem już wrócilam sama. Kiedy przyszlam do domu, Mariusz coś wiercil w ścianie lazienki, a monika siedziala przy kompie z malą. Tata rozmawial z przyszlym tesciem siostrym, a mama gadala z Dominika-siostrą. Nio i póxniej żeby wydostać sie z tego strasznego rozgardiasz, pojechalam z Dominiką do Hypernovej, po buty (ok. godz. 20:30). Nio i kupilam takie fajne za 109zl na zime :)). Nio a potem poszlam spać, bo bylam strasznie zmęczona :))
A teraz się uczę (wlasnie widac) ;))). Ale nie serio już kończę, bo mi czasu nie starczy. PozDróWka!!!!
!!!Miego Dnia!!!