Ehh dzis mam sporo do opisywania... Jestem wlaściwie wstrząśnięta... Dziś rano nie bylo lekcji bo poszliśmy do teatru, a potem mieliśmy wrócić do szkoly na sprawdzian z fizyki, i na dwie lekcje technikę i historie. Ale spora cześ uczniów zwolnila się po sprawdzianie z reszty lekcji. Ja się też zwolnilam. No i razem z Agą i Mateuszem pojechalismy do miasta, bo chcieliśmy obczaić jakiś prezent dla Sary na urodzinki. I posiedzieliśmy w tym mieście, ale nic nie znaleźliśmy, więc trochę poszwędaliśmy się i na nogach wróciliśmy do domu. Mateusz mial najbliżej, ale nie mógl nas odprowadzić, bo mial zbiórke, więc my odprowadzilyśmy jego i chwile posiedzielismy na lawce przed jego blokiem. Już gdy wracaliśmy z miasta nawiązal się temat o rodzinach patologicznych i wogóle o wyhowaniu w domu. Mateusz jest czlowiekiem niesamowitym. Nie da się go do końca poznać... Ma zadziwiający charakter (oczywiście pozytywnie zadziwiający), ale przed nikim nie otwiera się, czymając wszystkie problemy w sobie. Mimo tego tego że chodzimy razem już 3 rok do klasy okazuje się, że nie zdążylyśmy go poznać. Praktycznie nie wiemy o nim nic, a myślalysmy że wiemy o nim niemal wszystko... Jednak dziś stalo się coś zadziwiającego. Może się wydać nie dziwne, ale u niego to jestbardzo dziwne, bo on nikomu nie zaufal jeszcze do tego stopnia,m żeby się zwierzyć. Kiedyś go pytralam, czy się komuś zwierza, ale on powiedzial, żetylko zwierzylby sie swojej dziewczynie której nie ma (i nie mial). Jednak dziś kiedy nawiązaliśmy ten temat powiedzial nam o jego życiu... Powiedzial, że on jest z patologicznej rodziny, tzn. .że ma takiego ojca. Matkę ma wspanialą, ale jego tata to jak go określil potwór... Zwierzyl się ze swojego zycia, jak u niego jest i bylo i jak zamierza żyć daej. Dowiedzialyśmy się o czymś, co nikt poza nim i jego rodziną nie wiedzial... Zaskoczylo mnie to zupelnie, bo po pierwsze: on nigdy z niczego się nie zwierzal i byl bardzo zamkniety w sobie, a po drugie zaskoczylo mnie to co powiedzial, bo nigdy bym nie przypuszczala.... ehhhh. Agnieszka tez tak miala, jednak w marcu jej ojciec się zmienil i moze powiedzieć, że ma super tate, ale ojcice Mateusza jest nadal taki sam... On w glębi serca jest bardzo wrażliwy i czuly, o czym się przekonalyśmy sluchając go... Nie znalam go zupoelnie, ale cieszę się, że wiem... Jednak gryzie mnie teraz sumienie, bo zobaczylam jakie tragedie przeżywają ludzie, a ja mam się dobrze: mam kochających rodziców i wogóle wszystkiego pod dostatkiem, a tak często się nad sobą użalam i narzekam... Owszem mam swoje problemy, ale to nic w porównaniu do problemów innych ludzi... Hehh... Szczerze mówiąc jestem tym poruszona na maxa i nie wiem co o tym myśleć, ale wiem jedno: czeba się cieszyć z tego co się ma, a nie plakać nad tym czego brakuje...